Odseparowany atom bez polaryzacji lub związku ze swym źródłem, obiega przestrzeń po pozornej orbicie, gdyż nie utworzył własnej orbity. Przyjmuje orbitę swego źródła, lecz nigdy nie staje się jednością ze źródłem. W naszym Układzie Słonecznym, zwłaszcza w rejonach między Jowiszem a Marsem istnieje tysiące przykładów tego zjawiska. Istnieje tam tysiące mniejszych ciał niebieskich, które się wydają pokrewne Słońcu, gdyż krążą po pozornej orbicie dookoła Słońca. Biegną one po orbicie swego rodzica Jowisza z powodu jego przyciągania i braku w nich polaryzacji do Słońca, będącego ich prawdziwym źródłem. Były one wyrzucone wtedy, gdy wydzielał się Jowisz. Nigdy się nie złączyły z nim, jednak płyną i lecą z Jowiszem, zupełnie ignorując Słońce, swe prawdziwe źródło. Dzieje się to z powodu braku centralnej polaryzacji wewnątrz nich do Słońca. Czy Jowisz jest nie w porządku w tym wypadku? Czy Słońce, prawdziwy rodzic jest winne? Czy też każdy drobny atom jest winien? Czy winę należy przypisać tym, którzy mają większe zrozumienie, bądź tym, którzy maja mniejsze poznanie? Odpowiedzialność jest całkowicie po stronie mniejszych, gdyż odmawiają oni zespolenia się w jedność z większymi, ze swym prawdziwym Źródłem.