Nietrudno dostrzec, skąd się wzięło poczucie złego ja - pochodzi ono z nieumiejętności spełniania oczekiwań innych ludzi. Możliwe, że byleś wstydliwym, cichym dzieckiem, ale Twoi rodzice woleliby, żebyś był bardziej otwarty. Możliwe, że Twoi nauczyciele oczekiwali płynności wypowiedzi, ale Ciebie bardziej interesowała sztuka, muzyka i taniec. Bez względu na to zły ja istnieje jedynie w Twoim umyśle, nigdzie więcej. Rozwija się, gdy bierzemy do siebie to, że inni nas lekceważą i niedocenianą: "Co jest ze mną nie tak, że nikt naprawdę nie widzi i nie docenia tego, kim jestem?". Ten wzór został wprowadzony, gdy byliśmy bardzo młodzi: "Dlaczego moi rodzice gniewają się na mnie i mnie ignorują? Na pewno dlatego, że coś jest ze mną nie w porządku". To jedyny sposób, w jaki dziecko interpretuje lekceważenia czy nadużycia. W efekcie przestajemy lubić tego kogoś, kim jesteśmy: "Gdybym był inny, kochano by mnie i wszystko byłoby w porządku". W ten sposób wstyd, poczucie że nie jest dobrze być takimi, jacy jesteśmy zadomawia się w naszym ciele i umyśle. Wstyd jest bez wątpienia najbardziej bolesnym z wszystkich uczuć. Jest tak dlatego, że zaprzecza życiowej prawdzie, która głosi iż nasza natura jest sama w sobie piękna i dobra. Esencja ludzkiej natury jest wrodzoną czystością serca, które jest źródłem pozytywnych wartości takich jak miłość, troska, odwaga, poczucie humoru, mądrość, oddanie i siła. Dobroć serca, jako wrodzona jakość naszej natury jest bardziej fundamentalna od poglądów bycia dobrym czy złym, bazujących na cudzej akceptacji. To, że wątpimy w naszą wrodzoną dobroć i tym samym negujemy to, kim naprawdę jesteśmy powoduje, że wstyd nas paraliżuje. Sprawia, że układ nerwowy zostaje zmrożony i zablokowany. A ponieważ poczucie, że jesteśmy źli, jest tak bolesne że robimy wszystko co w naszej mocy by się go ustrzec. Tym sposobem zalewa nas strumień negatywnego myślenia - wewnętrzny krytyk. Jest to głos, który mówi, że nic co robimy nie jest wystarczająco dobre. Czeka na najmniejszy powód, by się wyłonić i zaatakować. Najłatwiej zaobserwować krytyka w działaniu przyglądając się sobie w lustrze. Jak reagujesz na twarz wpatrująca się w Ciebie? Jeżeli dostrzeżesz oznaki starzenia się, jak się do tego odniesiesz?Czujesz życzliwość i bezwarunkową akceptację wobec twarzy w lustrze? Czy też surowo się osądzasz za to, że nie dorastasz do pewnych standardów?
Jeżeli mógłbyś czytać myśli różnych ludzi, okazałoby się, że większość z nich krąży wokół jednego tematu: "Czy jestem w porządku czy też nie?". Właśnie takie myślenie sprawia, że nadmiernie przywiązujemy się do tego, że: "On/ona mnie kocha, on/ona mnie nie kocha". Jeżeli mnie kocha, to może ostatecznie jestem w porządku, odnoszę sukcesy, jestem atrakcyjny, silny, można mnie lubić i mogę czuć się dobrze w swojej skórze. Ale jeśli mnie nie kocha, wtedy zaczyna się piekło postrzegania siebie jako złego, kogoś niedoskonałego, nieatrakcyjnego, nieodnoszącego sukcesów, kogoś, kogo nie da się kochać, kto jest słaby. A wtedy nienawidzę i odrzucam samego siebie.
Dlaczego pozwalamy krytykowi żyć w naszym wnętrzu i godzimy się na wszystkie bolesne tego konsekwencje? Ponieważ w dużej mierze nie zdajemy sobie sprawy z tego, że z natury rzeczy jesteśmy osobami które można pokochać, nie wierzymy że sami jesteśmy Miłością. Wierzymy natomiast, że musimy coś zrobić żeby inni mogli nas zaakceptować. Gdy czujemy się bezwartościowi, trudno dać się kochać nawet wtedy, kiedy miłość jest w zasięgu ręki. To, iż nie kochamy samych siebie sprawia, że innym trudno jest nas pokochać. Frustrując tych, którzy pojawiają się w naszym życiu sprawiamy, że się wycofują bądź nas opuszczają. A wtedy traktujemy to jako kolejny dowód na to, że coś jest z nami nie w porządku. To taka samospełniająca się przepowiednia. Czy już widzisz, że kręcisz się w kółko?
Akceptacja samego siebie, która uzdrawia nienawiść do samego siebie i usuwa uczucie wstydu jest rezultatem rozpoznania i docenienia tego, kim w rzeczywistości jesteśmy, naszej bezwarunkowej dobroci i naszego piękna w których poznajemy siebie jako coś zdecydowanie potężniejszego i bardziej prawdziwego niż wszystkie nasze poglądy na temat samych siebie.
Kiedy podejmiesz decyzję o pokochaniu siebie?